Andrzej Stasiuk: w poszukiwaniu autentyczności na rubieżach Europy

by Jan Roman
24 views
Andrzej Stasiuk to pisarz, który od lat konsekwentnie prowadzi czytelników w głąb innej Europy – tej cichej, prowincjonalnej, leżącej poza utartymi szlakami turystycznymi i błyszczącymi centrami metropolii. Jest solistą polskiej literatury – twórcą, który ze swojego miejsca w Beskidzie Niskim uczynił centrum własnego literackiego kosmosu, a swoje podróże na wschód i południe kontynentu przekształcił w pasjonujące poszukiwanie autentyczności i prawdy o kondycji człowieka.

Geografia duszy i przestrzenie zapomniane

Kluczem do zrozumienia twórczości Stasiuka jest jego fascynacja peryferiami. Odkąd w latach 80. porzucił Warszawę na rzecz Wołowca, jego książki stały się kronikami miejsc, o których inni zapomnieli, lub które świadomie ignorują. Mowa tu o terenach Europy Środkowej i Wschodniej – Galicji, Słowacji, Rumunii, Ukrainie, Mołdawii, Rosji i dalej na Wschód.

W swoich esejach podróżniczych, takich jak słynne „Jadąc do Babadag” (za które otrzymał Nagrodę Literacką Nike), Stasiuk unika reporterskiej suchości. Zamiast tego, tka narrację, w której geografia jest odbiciem duszy. Prowincja nie jest dla niego synonimem zacofania, lecz przestrzenią, gdzie czas płynie inaczej, a życie zachowało surowy, niefałszowany smak. Na tych rubieżach, w cieniu przemijającej historii i z dala od homogenizującej siły globalizacji, pisarz odnajduje esencję.

Poszukiwanie „Prawdziwego życia”

Co właściwie Stasiuk rozumie przez autentyczność? To doświadczenie niekreowane, które „spada na nas, które nie jest kreowane, bo jest losem.” W jego prozie nie ma miejsca na pustą ideologię czy wielkie, patetyczne hasła. Jest za to konkret – zapach stęchlizny i starego drewno, smak wódki z przydrożnego baru, brud i pot napotkanych ludzi.

Bohaterowie Stasiuka to często autsajderzy: drobni cwaniacy, przemytnicy, wędrowcy, ludzie prości, ale też ci, którzy uciekli od cywilizacyjnego zgiełku. To oni, żyjący w bliskości z naturą i w cieniu historii, stanowią dla Stasiuka żywy dowód na istnienie tego, co rzeczywiste. Jego podróże to nie tylko fizyczne przemieszczanie się, ale przede wszystkim wędrówka metafizyczna, próba odnalezienia początku, czystości, utraconego raju.

Nostalgia i melancholia wschodu

Twórczość Stasiuka jest głęboko melancholijna. Podróże na Wschód są nierozerwalnie związane z motywem nostalgii – nie tyle za przeszłością polityczną, ile za przeszłością samą w sobie. W ruinach postsowieckich miasteczek i na zapomnianych cmentarzach pisarz odnajduje ślady minionych dni, świadectwa kruchości ludzkiego istnienia i wielkich cywilizacyjnych upadków. Wschód jest dla niego obszarem klęski i piękna, przestrzenią, gdzie pamięć jest ważniejsza od teraźniejszości.

W powieściach takich jak „Dukla” czy zbiorach opowiadań „Opowieści galicyjskie” Stasiuk operuje językiem o niezwykłej poetyckiej intensywności. Potrafi nadać „dziwnie metafizycznego blasku” najbardziej prozaicznym przedmiotom i zdarzeniom. Jego styl, choć na pierwszy rzut oka surowy, pełen jest zmysłowej wrażliwości, która każe nam, czytelnikom, zwolnić, rozejrzeć się i poczuć świat z intensywnością, jaką straciliśmy w pędzie nowoczesności.

Stasiuk jako pisarz osobny

Andrzej Stasiuk nie schlebia gustom, nie wpisuje się w mody. Urodzony w Warszawie, skazany za dezercję, zaangażowany w ruch pacyfistyczny – jego życiorys sam w sobie jest historią o ucieczce i poszukiwaniu własnej ścieżki. Jego twórczość jest niepodrabialna, naznaczona osobistym rysem, często zmyślona w imię lepszej opowieści, ale zawsze autentyczna w emocjach.

Dla współczesnego czytelnika, zmęczonego cyfrowym szumem i powierzchownością, Stasiuk jest przewodnikiem po krainie, gdzie słowo wciąż ma ciężar, a podróż to coś więcej niż wakacje. Odkrywanie jego prozy to zaproszenie do refleksji nad własnym życiem, do zwolnienia tempa i do odnalezienia piękna w tym, co nie jest spektakularne. Jest to literatura, która uczy, że największe prawdy kryją się na rubieżach, zarówno geograficznych, jak i egzystencjalnych. Warto wyruszyć w tę literacką podróż.

Irena Kowalczuk