Józef Jodkowski: niezłomny strażnik pamięci historycznej Grodna

by Jan Roman
62 views
W historii Grodna, miasta o bogatej, wielowarstwowej przeszłości, nieliczne postacie wyróżniają się tak silnym przywiązaniem do dziedzictwa jak Józef Jodkowski. Jego życie i praca były nieustającą walką o zachowanie pamięci historycznej, a jego dokonania do dziś stanowią fundament naszej wiedzy o grodzie nad Niemnem. Jodkowski był nie tylko wybitnym naukowcem, ale przede wszystkim bezkompromisowym obrońcą zabytków, który swoją pasją i wizją kształtował tożsamość polskiego Grodna w okresie międzywojennym. Jego spuścizna, pełna heroicznych odkryć i gorzkich paradoksów, zasługuje na ponowne odkrycie.

fot. wikipedia/domena publiczna

Badacz, który odzyskiwał dziedzictwo

Jeszcze jako student Moskiewskiego Instytutu Archeologicznego, Józef Jodkowski wykazał się niezwykłą determinacją. Wystąpił do polskich instytucji naukowych z prośbą o wsparcie dla dwóch kluczowych przedsięwzięć: zinwentaryzowania polskich zabytków w moskiewskich muzeach oraz napisania pracy o słynnej świątyni na Kołoży. Zrealizował obydwa projekty, a ich rezultaty miały ogromne znaczenie dla Grodna.

Zebrane przez niego materiały stały się podstawą do wystawienia przez rząd polski pretensji do ZSRR o zwrot cennych eksponatów muzealnych. Dzięki jego pracy, na początku lat 30. XX wieku, do Grodna powróciły, po niemal stu pięćdziesięciu latach, bezcenne pamiątki. Wśród nich znalazły się: biurko ostatniego króla Rzeczypospolitej, Stanisława Augusta Poniatowskiego oraz krzesła z zamków królewskich. Te przedmioty do dziś stanowią dumę grodzieńskiego muzeum.

fot. wikipedia/domena publiczna

Jeszcze większe znaczenie dla współczesnej nauki ma opublikowana w 1936 roku monografia o Kołoży. Do dzisiaj pozostaje ona wyłącznym źródłem wiedzy o tym unikatowym pomniku architektury. Można by ją polecić wszystkim tym, którzy dziś w swoich „rekonstrukcjach” wykazują się nadmierną śmiałością w stosunku do historycznych zabytków Grodna, zapominając o fundamencie, jakim jest rzetelna wiedza.

Nie było dla niego autorytetów

Jodkowski był człowiekiem, dla którego zachowanie pamięci historycznej było nadrzędną wartością. W tej walce nie uznawał żadnych autorytetów ani kompromisów. Za „jednakowych złoczyńców” uważał zarówno handlarza, który bezmyślnie sprzedawał śledzie zawinięte w dokumenty z podpisem Stefana Batorego, jak i urzędnika państwowego, który pozwalał na rozkopywanie centrum miasta bez jakichkolwiek badań naukowych. Okres lat 20. i 30. w Grodnie nie był wcale idylliczny. Historyk niejednokrotnie apelował na łamach prasy do mieszkańców, aby bardziej kulturalnie traktowali pamiątki przeszłości.

Komentując zniszczenie dawnych murków na Placu Batorego, Jodkowski pisał z pasją: W tak starożytnym i historycznym grodzie, jak Grodno, mającym pewne aspiracje, sprawy tego rodzaju powinny być załatwiane w sposób bardziej kulturalny i tego należy wymagać od urzędników, którym powierzona została opieka nad kulturą miasta. Te słowa, wypowiedziane dziesiątki lat temu, pozostają dziś tak samo aktualne i bolesne w swojej prawdzie.

Pamięć o powstaniach, która budziła zaufanie

Choć Jodkowski pisał o wielu tematach – od zabytków architektonicznych po twórczość ludową – to szczególnie bliskie były mu teksty poświęcone powstańcom z 1830 i 1863 roku. Z wielkim szacunkiem pisał o „olbrzymiej ofierze”, którą „kraj nasz” złożył na „ołtarzu Ojczyzny” w latach 1863-1864. Podkreślał, że tysiące synów i córek zginęło na polach bitew, w więziennych lochach, na Syberii, a tylko nieliczni wrócili do kraju.

fot. wikipedia/domena publiczna

W czasach gdy pisał, pamięć o tych bohaterach – polskiej szlachcie, białoruskich włościanach, a nawet Żydach, którzy połączyli się w walce o wolność – była już niemal całkowicie zatarta. Imiona, takie jak Seweryn Romer, właściciel znanego grodzieńskiego budynku, zesłany do guberni Tomskiej za pomoc powstańcom, zostały niemal zapomniane i mogły być odtworzone tylko z dokumentów śledczych.

Jednak autorytet, jakim cieszył się Jodkowski, był tak wielki, że ponad pół wieku po upadku powstania, mieszkańcy Grodna powierzali mu bezcenne pamiątki po swoich przodkach. W ten sposób do muzeum trafiły dwie pieczęcie powstańcze, których bezskutecznie poszukiwała carska Komisja Śledcza w 1864 roku, a także album fotograficzny z portretami powstańców z 1863 roku. Niestety, pochłonięty wieloma innymi sprawami, Jodkowski nie zdołał napisać systematycznego opracowania historii powstań w okolicach Grodna. Jego szkice, takie jak „Rok 1863 w powiecie Grodzieńskim”, pozostają jednak cennym źródłem dla dzisiejszych badaczy.

Paradoks „wypędzenia” z Grodna

Jak to się stało, że człowiek, który z taką pasją i skutecznością odbudowywał pamięć o polskości Grodna, został z niego faktycznie „wypędzony”? W opinii niektórych badaczy, pierwszy poważny cios dla polskiego Grodna nastąpił nie w 1939 roku, lecz dwa lata wcześniej, wraz z wyjazdem Józefa Jodkowskiego. To zdarzenie, choć nieporównywalne w skali z wielką wojną, miało głębokie symboliczne znaczenie.

Jodkowski nie tylko pieczołowicie przechowywał pamięć o polskości Grodna, ale wręcz ją konstruował. Przed nim nikt nie pisał systematycznie o grodzieńskich powstańcach ani nie doceniał roli Elizy Orzeszkowej w życiu miasta. To on dostosowywał historię wielonarodowego Grodna czasów I Rzeczypospolitej do potrzeb ideologicznych młodego Państwa Polskiego.

fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe

Formalnym pretekstem do jego wyjazdu były rzekomo nieprawidłowo prowadzone prace wykopaliskowe na Zamku Królewskim, które w rzeczywistości były zaplanowane jako roboty ziemne pod budowę bulwaru nad Niemnem. Ale faktyczny powód tkwił w jego bezkompromisowości. Jodkowski był zbyt „miejscowy”, zbyt „grodzieński” dla władzy centralnej, która chciała widzieć w grodnianach wzorowych obywateli na wzór Warszawy czy Krakowa. Jodkowski stał się symbolem Grodna królewskiego, autonomicznego, niemal niezależnego od władzy centralnej. Po prostu „wyrósł poza granice naszego miasta”, stał się dla niego zbyt wielki, co ostatecznie zmusiło go do wyjazdu.

Spuścizna i przyszłość Grodna

Pisząc w latach 30. o swoich odkryciach na Górze Zamkowej i wzrastającej roli Grodna jako „Wawelu Nadniemeńskiego”, Jodkowski podkreślał potrzebę wzmocnienia więzi między Grodnem, Warszawą i Wilnem. W jego czasach oznaczało to przede wszystkim promieniowanie polskiej kultury na okoliczne obszary. Dziś te trzy miasta znajdują się w różnych państwach, a więzi te wymagają ponownego zbudowania. Jodkowski zapewne ucieszyłby się, gdyby dowiedział się, że dziś mówi się o Grodnie jako o kluczowym „moście”, który prowadzi Białoruś do Europy, będąc centrum regionu niemeńskiego.

Można nie zgadzać się z jego opiniami, można krytykować jego „nieudane” wykopaliska, ale nie krytykuje się tylko tych, którzy nic nie robią. Jodkowski zrobił dla zachowania naszej wspólnej grodzieńskiej przeszłości więcej, niż ktokolwiek inny.

Marzenie o pomniku, ulicy czy nagrodzie jego imienia jest wciąż żywe. Jednak już teraz, w momencie, gdy Grodno poszukuje nowej twarzy, twarzy starego i jednocześnie współczesnego miasta, najważniejsze jest to, aby jego prace zostały na nowo odkryte. Zbiór najważniejszych prac Jodkowskiego, wydany drukiem, byłby najlepszym hołdem dla człowieka, który całe życie walczył o to, by Grodno nie zapomniało o swojej wielkiej przeszłości.

Antoni Zarzecki